Powroty

Zastanawiałam się, kiedy był ostatni wpis... jak widzę, jakiś czas temu. Co prawda po drodze było parę nagranych "wpisów", ale jak widać nie miałam weny, a może miałam, ale blog był taki odległy w danym momencie.

Skoro jednak jesień zadomowiła się na dobre, liście na drzewach zmieniają kolory, ja wróciłam z urlopu, to warto też wrócić i wrzucić coś na bloga.

Urlop był udany. Choć pewnie mogłam jeszcze bardziej wrzucić na luz... nad tym trzeba popracować ;)

Pierwszy tydzień pokazał mi, że dużo potrafię. Jestem dzielnym kierowcą. Zrobiłam całkiem sporo kilometrów, musiałam polubić się z autostradą, zajrzeć na niemiecką ziemię i ostatecznie udało mi się wrócić  cało i zdrowo (tylko i wyłącznie z Bożą pomocą) pośród nocy i deszczu.

Poza tym dobrze czynić dobrze. Znajoma, z którą była chyba jest całkiem zadowolona z pobytu nadmorskiego ze mną.

Kolejne tygodnie pokazały mi, ile wrażliwości jest we mnie. Wzruszeń. A może to morze tak działa? I dobro naprawdę wraca, a Pan Bóg się troszczy.

Cieszę się, że zmobilizowałam się też do dwóch wyjazdów, by odwiedzić bliskie mi osoby. To były bardzo owocne spotkania. Pokazujące piękno życia.

Poza tym zahaczyłam na koniec o Wrocław. Próbowałam zrozumieć szczeniaka mojego brata. Marvel - suczka setera irlandzkiego to istny miks emocji. Ona się uczy, my się uczymy.

Wczorajszy dzień pokazał mi po raz kolejny, że w życiu liczą się relacje.

Pixabay

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Post od tego, co nie jest dobre

Sami szyjemy swoje szczęście

Adwent to czas radości i dzielenia się nią