Sami szyjemy swoje szczęście

Rzuciło mi się hasło "szczęście szyte na miarę" na blogu Cammy. I tak sobie myślę, że to my i tylko wyłącznie my możemy sobie "uszyć" nasze szczęście.

Często jednak uzależniamy szczęście/radość od innych. Nie lubimy być samodzielni. Chcemy być niezależni, a jednocześnie uzależniamy się od innych. I dziwimy się, gdy dana sukienka czy jeansy są ciasne albo za duże, bo wzięliśmy krój z innej osoby, a nie z nas.

By być szczęśliwym potrzeba nam odrobiny odwagi. Bo życie wymaga ciągłej odwagi. Każdy dzień to przygoda, którą mamy przeżyć. Tyle może się wydarzyć. Zmienić. Tyle my możemy w nieść w to życie. Czy jednak chcemy?

Dzisiaj jest wspomnienie św. Franciszka Salezego. Rodzice chcieli, by się ożenił, skończył wybrane przez nich studia. Studia skończył, ale on wiedział, że jego "szczęściem" nie jest małżeństwo. Pragnął służyć Panu, chciał zostać księdzem. Rodzina nie była zachwycona. Dla nich sutanna była "za duża". Dla Franciszka była idealnie skrojona. "Uszył" wraz z łaską Bożą swoje szczęście.

Nie bójmy się szyć własnego szczęścia podążając za głosem serca i Boga :)


Pixabay

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Post od tego, co nie jest dobre

Adwent to czas radości i dzielenia się nią