Posty

Przypominaj ludziom ile dobra posiadają

Obraz
W tym trudnym czasie zdarza się, że dostrzegamy tylko braki, a nie widzimy ile dobra mamy wokół siebie i ile dobra po prostu posiadamy. Łatwo się porównywać z innymi i zawsze skupiać się na tym, czego nam "teoretycznie" bardzo brakuje, byśmy wreszcie "teoretycznie" byli szczęśliwi. Dlatego warto na chwilę się zatrzymać każdego dnia i spojrzeć obiektywnie na nasze życie, na punkt w którym jesteśmy. Co posiadam? Jakie pytania sobie warto zadać? Czy mam dach nad głową? Czy mam co dać do garnka? Czy mam łóżko? Czy w moim kranie wciąż jest woda, a światło nadal się pali, gdy je załączę? Czy mam wokół siebie albo tuż obok osobę, osoby, które mnie kochają, troszczą się o mnie? Czy mam pracę? Czy patrząc przez okno doceniam budzącą się do życia wiosnę i że słońce jeszcze do mnie zagląda? Jakie są moje mocne strony, talenty, którymi może mogę podzielić się z innymi albo do których warto wrócić? A może właśnie dziś dostrzegam, jak bardzo uzależniony jestem o rze

Nie ma lepszego czasu, by przebaczyć i się pojednać

Obraz
Nie ma lepszego czasu, by przebaczyć i się pojednać z tymi, z którymi mamy na bakier. Jest tylko teraz. Pandemia trwa w najlepsze i nie wiadomo ile jeszcze potrwa. Daj Boże, że szybko się skończy, ale tego nikt nie jest pewny. Ten czas jest idealny na różne przemyślenia i nasze nawrócenie. Z kim nie rozmawiam? Komu nie potrafię przebaczyć? Kto zalazł mi za skórę? Nie potrafisz na razie zadzwonić, napisać? Pomódl się za siebie i za tę osobę, osoby. Pomyśl o niej, o nich dobrze. To też są tylko ludzie. Popełniają błędy. My też je popełniamy, czasem nieświadomie. A może to ty komuś zawiniłeś? Spróbuj przeprosić, ale jeśli jest to trudne, módl się na razie o odwagę i o to by tobie osoba potrafiła przebaczyć. Nie noś w sobie urazów, to zabija przede wszystkim ciebie. Pielęgnowanie tego co złe, nie przynosi pokoju serca, który w tych dniach jest nam bardzo potrzebny. Spójrz na Jezusa, przebaczył. Pragnie byś i ty potrafił/a to zrobić. Możesz. Jezus to pokazuje. Nie będzie

Nieść nadzieję

Obraz
Ostatni wpis blogowy był dawno. Jakoś czasem ciężko siąść. I choć po drodze rodzą się różne pomysły i przemyślenia, co jeszcze można by zacząć, nad czym popracować, to nie zawsze jakoś się za to człowiek zabiera od razu. Chyba bardziej konsekwentna jestem w rysunkach i blogu z pracy. No nic zawsze warto wrócić do mniej lub bardziej prywatnego. W sumie zainspirowała mnie dziewczyna na Instagramie. Wrzuciłam jakieś parę dni temu rysunek z wierszykiem. Taki z przesłaniem, że będzie dobrze. I przeczytałam pod nim komentarz "you save my day" - uratowałaś mój dzień. Wszyscy mamy lepsze i gorsze dni, a sytuacja, która nas teraz zastała też sprawia, że może tych gorszych być trochę więcej. Ja też ostatnio miałam mały kryzys, ale widzę, że Pan Bóg się troszczy. Naprawdę. Dostałam wtedy dwie miłe wiadomości i jakoś ten dzień choć zaczął się emocjonalnie do bani, to ostatecznie był całkiem dobry. Szukajmy pozytywów. Starajmy się rozwijać nawet w mało sprzyjających warunkach. Wcz

Noble

Obraz
Czasami zastanawiam się, na ile nagroda Nobla ma sens... Bo wybory komisji bywają co najmniej dziwne. Dziś Nobla dostała pani Tokarczuk. Gratulacje. Ja osobiście nie trawię jej książek (choć, żeby być uczciwą chyba przeczytałam jedną, ale po resztę nie mam ochoty sięgać). Nie rozumiem "ochów" i "achów". W ogóle znalezienie czegokolwiek w literaturze współczesnej bywa trudne. Na studiach serwowane nam książki były niesmaczne. W sumie to dziwne, że mówienie o książce przypomina mówienie o jedzeniu. Bo książki są takim jedzeniem dla głodnego umysłu... a umysł pragnie jeść rzeczy dobre, nawet jeśli nie wszystkie są "smaczne" w znaczeniu "łatwe" do połknięcia, ale jednak wartościowe. Dlatego tak trudno czasem nam dogodzić. Cieszę się więc niezmiernie, że jest na tym świecie pani Małgorzata Musierowicz i jej córka pani Emilia Kiereś, które sprawiają, że świat staje się odrobinę lepszy i pełen życia, że na twarzy pojawia się uśmiech, a czasem z us

Powroty

Obraz
Zastanawiałam się, kiedy był ostatni wpis... jak widzę, jakiś czas temu. Co prawda po drodze było parę nagranych "wpisów", ale jak widać nie miałam weny, a może miałam, ale blog był taki odległy w danym momencie. Skoro jednak jesień zadomowiła się na dobre, liście na drzewach zmieniają kolory, ja wróciłam z urlopu, to warto też wrócić i wrzucić coś na bloga. Urlop był udany. Choć pewnie mogłam jeszcze bardziej wrzucić na luz... nad tym trzeba popracować ;) Pierwszy tydzień pokazał mi, że dużo potrafię. Jestem dzielnym kierowcą. Zrobiłam całkiem sporo kilometrów, musiałam polubić się z autostradą, zajrzeć na niemiecką ziemię i ostatecznie udało mi się wrócić  cało i zdrowo (tylko i wyłącznie z Bożą pomocą) pośród nocy i deszczu. Poza tym dobrze czynić dobrze. Znajoma, z którą była chyba jest całkiem zadowolona z pobytu nadmorskiego ze mną. Kolejne tygodnie pokazały mi, ile wrażliwości jest we mnie. Wzruszeń. A może to morze tak działa? I dobro naprawdę wraca, a Pan B

W ogniu wydarzeń, a właściwie tuż obok

Obraz
Zapowiadał się spokojny wieczór. Pies punktualnie przed 22.00 postanowił się położyć na fotelu. Kot też krążył, by iść spać. Ja i brat również. Po chwili słyszę, że brat rozmawia z kimś na klatce schodowej. Wychodzę z pokoju, komunikat: zalewa sąsiadów, woda się leje, a pani sąsiadka nie otwiera. Z naszego balkonu widać tylko tyle, że ciemno i nic więcej. Mija parę minut i słyszymy syreny. Dwie straże pożarne, jedna ze zwyżką. Panowie pukają także do nas, więc ja idę do psa, by go uspokoić i siedzę w pokoju. Brat odpowiada na pytania, udostępnia balkon. Zwyżka nie podjedzie. Pani sąsiadka nadal nie otwiera. Zawór zamknęli, a woda wciąż się leje... Czekamy na policję. Robi się atmosfera, jak w kryminale. Opcje są dwie, albo sąsiadki nie ma, albo zasłabła. Czekamy. Przyjeżdża policja. Strażacy zaczynają rozwalać drzwi. Kto by pomyślał, że stare drzwi są aż tak wytrzymałe (!), a wydają się takie cienkie. Łup, łup, łup... W końcu mogą wejść. Policjanci podobno założyli

Przygoda z łazienką

Obraz
Tak właściwie to zdałam sobie sprawę, że jestem wam winna post o łazienkowych przygodach. Wspominałam, że chce się za nią zabrać, a potem zapomniałam napisać, że faktycznie się za nią zabrałam. Do rzeczy. Najpierw napisałam do znajomego, który ma duże doświadczenie remontowe, by się dopytać o mycie, gruntowanie, malowanie. Polecił mi farby Dulux, a także farbę podkładową, o której usłyszałam po raz pierwszy, że coś takiego istnieje. W międzyczasie trochę sobie filmików obejrzałam, poczytałam artykuły i zrobiłam listę zakupów. Pojechałam do Castoramy. Kupiłam potrzebne rzeczy i dodatki (śliczną zasłonkę, drugą dokupiła mi kuzynka :D bo nie wiedziałam, jak jest długa). Umiejętnie pochowałam wszystko w piwnicy. Rodzice wyjechali, a ja przystąpiłam do rewolucji łazienkowej. Powynosiłam, co się dało. Zagwozdkę miałam z wanną. Jest okropnie ciężka, bo żeliwna. Ale Duch Święty przyszedł z pomocą, przypomniało mi się, że mamy podkładki na kółkach, a z samochodu przyniosłam lewarek :) Po