Nowy rok, nowa ja?
Nie wierzę w takie hasła. Zmiana to dłuższy proces, który wymaga od nas zaangażowania. I każdy dzień jest szansą na zmianę, nie musi to być nowy rok. Wiadomo coś się zmienia, jest to jakaś data przejścia, ale od nas tak wiele zależy, czy będziemy chcieli dbać o siebie, trenować, rozwijać się, uczyć się nowych rzeczy.
Na pewno potrzeba konsekwencji. Widzę to po sobie. Dwa lata temu w wakacje postanowiłam, że codziennie będę czytać jeden fragment Pisma Świętego. Wypracowałam sobie, że najlepszy czas dla mnie na to jest wieczorem przed snem. Wiadomo, że czasem coś wypadnie, ale na 365 może 5-10 wypadło. To chyba całkiem nieźle?
Tak samo jest z ćwiczeniami. Zaczęłam od robienia brzuszków. A od września workouty inspirowane baletem. Czasem jest to pięć minut czasem trochę dłużej. Ale jest. I konsekwentnie, pomimo że czasem baaaaaardzo mi się nie chce, ćwiczę. Zima zdecydowanie ma jakiś zniechęcający wpływ. Też tak macie?
Różnie bywa z utrwalaniem wiedzy, jeśli chodzi o języki. Przed rozpoczęciem wakacji letnich było naprawdę świetnie, a potem się posypało z różnych powodó, ale powoli wracam do zorganizowania sobie czasu na języki, które znam i które mnie interesują. Codziennie staram się przeczytać chociaż stronę po niemiecku jakiejś książki. Od dwóch dni znowu słucham piosenek po włosku, a wczoraj dzielnie zrobiłam zadanie z hiszpańskiego. Jeszcze sporo przede mną, ale małymi krokami można sporo osiągnąć. Angielskiego w to nie wliczam, bo mam z nim więcej kontaktu niż z resztą języków.
Ostatnio stworzyłam sobie listę nawet nie postanowień, ale wyzwań na nowy rok. Niektóre są kontynuacją tego co i tak już robię, żeby się nie zniechęcać. Inne dotyczącą nawet nie tyle nowych zadań, ile emocji, postawy.
Np. Nie będę się irytować z powodu innych ludzi.
Będę częściej uśmiechać.
Nie będę martwić się na zapas.
Codziennie będę dziękować za kolejny dzień życia i dostrzegać jego pozytywy.
A Wy? Macie jakieś wyzwania?
Pięknego zimowego dnia Wam życzę.
Na pewno potrzeba konsekwencji. Widzę to po sobie. Dwa lata temu w wakacje postanowiłam, że codziennie będę czytać jeden fragment Pisma Świętego. Wypracowałam sobie, że najlepszy czas dla mnie na to jest wieczorem przed snem. Wiadomo, że czasem coś wypadnie, ale na 365 może 5-10 wypadło. To chyba całkiem nieźle?
Tak samo jest z ćwiczeniami. Zaczęłam od robienia brzuszków. A od września workouty inspirowane baletem. Czasem jest to pięć minut czasem trochę dłużej. Ale jest. I konsekwentnie, pomimo że czasem baaaaaardzo mi się nie chce, ćwiczę. Zima zdecydowanie ma jakiś zniechęcający wpływ. Też tak macie?
Różnie bywa z utrwalaniem wiedzy, jeśli chodzi o języki. Przed rozpoczęciem wakacji letnich było naprawdę świetnie, a potem się posypało z różnych powodó, ale powoli wracam do zorganizowania sobie czasu na języki, które znam i które mnie interesują. Codziennie staram się przeczytać chociaż stronę po niemiecku jakiejś książki. Od dwóch dni znowu słucham piosenek po włosku, a wczoraj dzielnie zrobiłam zadanie z hiszpańskiego. Jeszcze sporo przede mną, ale małymi krokami można sporo osiągnąć. Angielskiego w to nie wliczam, bo mam z nim więcej kontaktu niż z resztą języków.
Ostatnio stworzyłam sobie listę nawet nie postanowień, ale wyzwań na nowy rok. Niektóre są kontynuacją tego co i tak już robię, żeby się nie zniechęcać. Inne dotyczącą nawet nie tyle nowych zadań, ile emocji, postawy.
Np. Nie będę się irytować z powodu innych ludzi.
Będę częściej uśmiechać.
Nie będę martwić się na zapas.
Codziennie będę dziękować za kolejny dzień życia i dostrzegać jego pozytywy.
A Wy? Macie jakieś wyzwania?
Pięknego zimowego dnia Wam życzę.
Pixabaya |
Komentarze
Prześlij komentarz