O małych radościach dnia powszedniego...
Dziś o radościach. Zbyt dużo smutku panoszy się w naszych oczach. Dziś więc musi być o radościach dnia powszedniego
Podobno "czarna herbata myśli rozjaśnia" (jak śpiewało Stare Dobre Małżeństwo), a ja twierdzę, że czasem też biała. I kubek lub filiżanka musi być do niej odpowiednia. Dziś mam ze szpakiem lub kosem zamkniętym w lustrze (sic). Widać cień czarny, więc trudno stwierdzić.
Za oknem mróz trzyma i nie chce odpuścić nawet na krok, dlatego od tygodnia na moich stopach królują trapery. Gruba podeszwa to podstawa.
Ranek przywitał mnie swoim wstawaniem, gdy jechałam do pracy. Ilość kolorów na niebie imponująca przed 6 nad ranem.
Odkryłam dzięki koleżance mleko ryżowe. Całkiem dobre, nawet z kawą się komponuje. I tylko nie rozumiem, skąd w nim ta nutka migdałowa?
Czytanie innych bywa zaraźliwe. Podobno o Słowackim mówili "bluszcz", bo wykorzystywał to, co napisali inni, jak bluszcz wplatając w to swoje słowa. Czasem też czuję się właśnie takim Słowackim. Bo przecież ludzie nas inspirują. Jedno zdanie, słowo potrafi wywrócić nasz świat pisania do góry nogami i chcemy pamiętać. Obracać zdanie w palcach. Smakować jego rytm i uderzenia serca, naszego, gdy czytamy po raz kolejny. I pisać o nim i przerabiać je na milion sposobów, własnych. Choć z bluszczem trzeba uważać, by się nie udusić przypadkiem.
Lubię Słowackiego, bo niedoceniony. I jak dla mnie wielkim poetą był. Polecam "Ojca zadżumionych" - choć, że nie jest to zbyt radosne, to może nie dziś. Polecam więc "Stokrótki":
....Miło po listku rwać niepełną stokroć
I rozkochanych słów różaniec cedzić,
Miło przy ludziach było raz powiedzieć,
Że się kochamy, i mówić po stokroć....
Przeczytałam kolejną książkę Emilii Kiereś "Rzekę". Genialna! Taka baśń o dorastaniu. Naprawdę autorka zaskakuje mnie za każdym razem, gdy otwieram kolejną książkę.
Niecierpliwie czekam na kolejną książkę Małgorzaty Musierowicz - "Ciotkę Zgryzotkę". Podziwiam zapał pisarki pani Małgorzaty, że pisze od tylu lat i wciąż ma pomysły. Jest trochę jak Szeherezada. Już nam się wydaje, że to koniec opowieści, ale to jeszcze nie koniec!
Ja czasem czuję się jak Snoopy, który siedząc przy maszynie do pisania mówi: "Piszę już od wielu lat, ale intryga wciąż mi się nie zagęszcza".
Odnajdywania radości Wam dziś życzę :)
Podobno "czarna herbata myśli rozjaśnia" (jak śpiewało Stare Dobre Małżeństwo), a ja twierdzę, że czasem też biała. I kubek lub filiżanka musi być do niej odpowiednia. Dziś mam ze szpakiem lub kosem zamkniętym w lustrze (sic). Widać cień czarny, więc trudno stwierdzić.
Za oknem mróz trzyma i nie chce odpuścić nawet na krok, dlatego od tygodnia na moich stopach królują trapery. Gruba podeszwa to podstawa.
Ranek przywitał mnie swoim wstawaniem, gdy jechałam do pracy. Ilość kolorów na niebie imponująca przed 6 nad ranem.
Odkryłam dzięki koleżance mleko ryżowe. Całkiem dobre, nawet z kawą się komponuje. I tylko nie rozumiem, skąd w nim ta nutka migdałowa?
Czytanie innych bywa zaraźliwe. Podobno o Słowackim mówili "bluszcz", bo wykorzystywał to, co napisali inni, jak bluszcz wplatając w to swoje słowa. Czasem też czuję się właśnie takim Słowackim. Bo przecież ludzie nas inspirują. Jedno zdanie, słowo potrafi wywrócić nasz świat pisania do góry nogami i chcemy pamiętać. Obracać zdanie w palcach. Smakować jego rytm i uderzenia serca, naszego, gdy czytamy po raz kolejny. I pisać o nim i przerabiać je na milion sposobów, własnych. Choć z bluszczem trzeba uważać, by się nie udusić przypadkiem.
Lubię Słowackiego, bo niedoceniony. I jak dla mnie wielkim poetą był. Polecam "Ojca zadżumionych" - choć, że nie jest to zbyt radosne, to może nie dziś. Polecam więc "Stokrótki":
....Miło po listku rwać niepełną stokroć
I rozkochanych słów różaniec cedzić,
Miło przy ludziach było raz powiedzieć,
Że się kochamy, i mówić po stokroć....
Przeczytałam kolejną książkę Emilii Kiereś "Rzekę". Genialna! Taka baśń o dorastaniu. Naprawdę autorka zaskakuje mnie za każdym razem, gdy otwieram kolejną książkę.
Niecierpliwie czekam na kolejną książkę Małgorzaty Musierowicz - "Ciotkę Zgryzotkę". Podziwiam zapał pisarki pani Małgorzaty, że pisze od tylu lat i wciąż ma pomysły. Jest trochę jak Szeherezada. Już nam się wydaje, że to koniec opowieści, ale to jeszcze nie koniec!
Ja czasem czuję się jak Snoopy, który siedząc przy maszynie do pisania mówi: "Piszę już od wielu lat, ale intryga wciąż mi się nie zagęszcza".
Odnajdywania radości Wam dziś życzę :)
Pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz