Mniej znaczy więcej
Przeczytałam przed chwilą taką ciekawostkę:
"Im mniej mamy, tym bardziej jesteśmy wolni i możemy
się rozwijać.
Kiedy mamy niewiele, tworzymy miejsce dla spraw
najważniejszych.
Nie skupiając się na nadmiarze, masz czas, by skupić się na
sobie: dowiedzieć się jaka jesteś.
Mając mniej, zostawiasz przestrzeń dla kreatywności. Twoje
decyzje stają się instynktowne, twój styl ubierania bardziej elegancki, dom
wygodniejszy, a terminarz mniej zapełniony." Dominique Loreau, autorka książki "Sztuka prostoty".
Ujęło mnie to. Tak często skupiamy się na tym by mieć więcej. Za mną od jakiegoś czasu chodzi myśl o minimalizmie. Mamy wypchane szafy ubraniami, masę próbek kremów, drobiazgów, książki do których nigdy nie zajrzymy. I choć uwielbiam książki, to niektóre naprawdę potrafią zalegać w regale.
Chciałabym czasem przejrzeć rzeczy i bez rozterek z niektórymi się pożegnać. Wciąż jeszcze jestem zbyt przywiązana, a może uwiązana.
Może nie dziś, może nie jutro, ale mam nadzieję, że taki dzień nadejdzie, że puszczę to, co niepotrzebne. Bo przecież rzeczy nie zabiorę ze sobą do grobu.
Lepiej skupiać się na zbieraniu dobra. Uśmiechów, chwil, przyjaźni.
Rzeczy nie wyciągną do nas ręki, gdy będziemy w potrzebie.
Rzeczy nie dadzą nam na dłuższy czas szczęścia.
Lepiej skupić się na Bogu, na ludziach, bo mogą nam dać dużo więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz