Czuję się jak połączenie Fridy Kahlo i Williama Szekspira
Nie wiem, jak to się stało, że ostatni wpis był w marcu... Ale skoro tak wyszło, to nic i tak na to nie poradzę. W każdym razie wracam (mam nadzieję, że będę zaglądać tu częściej z nowym wpisem). Wczoraj był niezwykły dzień. Obudziłam się, otworzyłam oczy i w głowie pojawił się tytuł sztuki. Ba, nie byle jakiej sztuki. Miałaby to być pantomima. Tytuł wieczorem uległ minimalnej zmianie z "na" na "z". Wiem, wiem, nic wam to nie mówi i jeszcze pewnie przez jakiś czas nie powie. Tytuł jest dwuznaczny. I dobrze. Chwytliwy, moim zdaniem. Sądzę, że nawet od dnia wczorajszego historia teatru polskiego, w tym przede wszystkim teatru pantomimy zostanie napisana na nowo, z włączeniem mnie do repertuaru. Co prawda pisanie scenariuszy dla pantomimy muszę opanować.... Nigdy jeszcze czegoś takiego nie pisałam, więc na razie piszę intuicyjnie. Ale widzę sceny. Układa mi się fabuła. To będzie dzieło na miarę XXI wieku. Pozwoliłam sobie część pomysłów opowiedzieć dziadk